gĹosem, Ĺźe Stallan zamarĹa z uniesionÄ rÄka, w ktĂłrej tkwiĹa spryskana krwiÄ smycz.
gĹosem, Ĺźe Stallan zamarĹa z uniesionÄ rÄka, w ktĂłrej tkwiĹa spryskana krwiÄ smycz. U jej stĂłp leĹźaĹ nieprzytomny Kerrick, ktĂłrego plecy rozorane byĹy do krwi. - Zajmij siÄ stworzeniem! - nakazaĹa Vaintè czy też Enge skoczyĹa ku niemu. - A ty odĹóş smycz czy też mĂłw, co siÄ staĹo! W jej sĹowach czaiĹa siÄ niechybna ĹmierÄ. Nawet nieustraszonÄ Stallan przeszedĹ dreszcz. Smycz wypadĹa jej z rÄki; zmusiĹa siÄ do odpowiedzi. WiedziaĹa, Ĺźe należy dodatkowo kilka sĹĂłw rozwĹcieczonej Vaintè czy też bÄdzie zgubiona. - Stworzenie uciekĹo mi, pobiegĹo. szczególnie szybko. Nikt nie mĂłgĹ go dogoniÄ. BiegĹyĹmy tuĹź za nim na pola, wciÄ Ĺź mimo wszystko nie doĹÄ około. UciekĹoby, gdyby nie jeden z potrzaskĂłw umieszczonych wokóŠpĂłl dla powstrzymania nocnych napaĹci ustuzou. - Tak niewiele brakowaĹo. - Vaintè przyglÄ daĹa siÄ drobnej postaci chĹopca. - takie dzikie zwierzÄta sÄ zdolne do rzeczy, o ktĂłrych nic nie wiemy. - Gniew jej juĹź przechodziĹ czy też Stallan poczuĹa ulgÄ. - Ale w jaki sposĂłb uciekĹo? - Nie wiem, Eistao. Czy teĹź raczej wiem, co siÄ zdarzyĹo, lecz nie potrafiÄ owego wytĹumaczyÄ. - SprĂłbuj. - SzĹo obok mnie, sĹuchajÄ c poleceĹ. W pewnym punkcie zatrzymaĹo siÄ czy też uniosĹo rÄce do pÄtli tej smyczy, charczÄ c czy też mĂłwiÄ c, Ĺźe siÄ dusi. MogĹo tak byÄ. SiÄgnÄĹam do pÄtli, lecz zanim jej dotknÄĹam, ustuzou uciekĹo. oraz nie charczaĹo. - Ale powiedziaĹo ci, Ĺźe siÄ dusi? 71 - PowiedziaĹo. Vaintè zastanowiĹa siÄ gĹÄboko nad sĹowami Ĺowczyni. - Nie trzymaĹaĹ smyczy? - PuĹciĹam jÄ , gdy siÄgaĹam do pÄtli. ZwierzÄ charczaĹo, nie mogĹo uciec. - OczywiĹcie. ZrobiĹaĹ jak naleĹźy. Ale ono nie charczaĹo. JesteĹ owego pewna? - CaĹkowicie. BiegĹo dĹugo czy też oddychaĹo swobodnie. Po schwytaniu go najpierw sprawdziĹam pÄtlÄ. ByĹa dokĹadnie identycznie zaciĹniÄta, jak wtedy gdy jÄ zakĹadaĹam. - To niewytĹumaczalne - powiedziaĹa Vaintè, przyglÄ dajÄ c siÄ nieprzytomnemu ustuzou. KlÄczaĹa nad nim Enge, ĹcierajÄ c krew z plecĂłw czy też biust. MiaĹo bez barwy, podrapane powieki czy też zakrwawionÄ twarz. AĹź dziw, Ĺźe przeĹźyĹo âtroskÄ" Stallan. PÄtla nie dĹawiĹa go, to pewne. PowiedziaĹo mimo wszystko, Ĺźe siÄ dĹawi. WydawaĹo siÄ to nieprawdopodobne, ale tak byĹo. Vaintè zesztywniaĹa. ZnieruchomiaĹa na myĹl, niewiarygodnÄ myĹl, ktĂłra nigdy by nie przyszĹa do gĹowy prostej Ĺowczyni. PowstrzymaĹa tÄ myĹl, ukryĹa jÄ , polecajÄ c Stallan brutalnie czy też sucho: - WyjdĹş natychmiast! Stallan poczuĹa ulgÄ, zrozumiawszy, Ĺźe chwilowo uratowaĹa Ĺźycie. UdaĹo jej siÄ zapomnieÄ o tym, co siÄ zdarzyĹo. zwanych inaczej Vaintè. Enge byĹa nadal odwrĂłcona plecami, tak iĹź nie mogĹa zrozumieÄ, co dzieje siÄ w gĹowie eistai. Ta mogĹa dziÄki temu dokĹadnie rozwaĹźyÄ caĹÄ sytuacjÄ. WydawaĹo siÄ to po prostu niemoĹźliwe. A mimo wszystko siÄ zdarzyĹo. JednÄ z pierwszych rzeczy, jakiej siÄ nauczyĹa z wiedzy o myĹli, byĹa pewnoĹÄ, Ĺźe kaĹźde wyjaĹnienie musi byÄ prawdziwe. Ustuzou powiedziaĹo, Ĺźe pÄtla je dĹwi, lecz pÄtla go nie dĹawiĹa. Fakt nie byĹ faktem. Ustuzou powiedziaĹo o fakcie, ktĂłry siÄ nie zdarzyĹ. W jÄzyku Yilanè brakowaĹo na to sĹowa czy wyraĹźenia, tak iĹź musiaĹa je stworzyÄ. Ustuzou skĹamaĹo.