najpiękniejszy i najbardziej niezwykły ze wszystkich szczytów Szereru. Byłem tam, Wasza Wysokoœć, i

najpiękniejszy i najbardziej niezwykły ze wszystkich szczytów Szereru. Byłem tam, Wasza Wysokoœć, i mogę tylko powiedzieć, iż ze wszystkich niepojętych rzeczy, jakie widziałem w własnym długim życiu, ta jest chyba najbardziej niezwykła. bo w żaden sposób nie można wytłumaczyć, co sprawiło, iż od jednego z siedmiu szczytów Korony tak długo odpadały w różnych miejscach kamienne bloki i schodziły lawiny, tak długo rysowały się pęknięcia, aż powstał skalny posąg siedzącej kobiety, z łukiem położonym w poprzek kolan. A dziś już, Wasza Wysokoœć, gotów jestem służyć Ci opinią, przynajmniej jednokrotnie dodatkowo powiem, iż nie trzeba moim sądom ufać bez zastrzeżeń; na zbyt kruchych oparte są podstawach. Wasza Wysokoœć, w żaden sposób nie zdołam przedstawić tutaj praw rządzących Szernią i Szererem, jest to zresztą najzwyczajniej niemożliwe - ponieważ choćbym zapisał tysiąc kart, nie przekażę tego, co czuję, a co nie można nigdy ubrać w wyrażenia. Przecież lah’agar - co znaczy dosłownie „częœć odnaleziona” - to właœnie Przyjęty, Przyjęty poprzez Pasma, Pani, stanowiący ich częœć - symbolicznie, więc, w jakiejœ mierze, dosłownie. Powiadając Ci, czym jestem, musiałbym opisać samą Szerń, czy choćby tylko jej częœć, a œciœle uczynić to trzeba w jednym tylko języku: języku matematyki. tak samo to wygląda, gdy trzeba opisać zasady rządzące Szernią albo liczne od tych reguł wyjątki. Powiem najprzystępniej, jak potrafię: nie wiadomo właœciwie, co dokładnie zaszło, gdy Pasma lokalnie zaburzyły równowagę œwiata, by przekazać młodej Armektance oczy starego żołnierza, choć jest wzór generalny te fenomeny (fluktuacje Pasm) opisujący. Przekazanie daru tego legionisty jest zdarzeniem bez wątpienia prawdziwym, lecz choćbym otrzymał wszystkie potrzebne trzebaœci wyjœciowe, przekształcił je z pomocą matematyków Szerni i podstawił do właœciwego wzoru, to wywód miałby trzebaœć dowodu matematycznego, a więc byłby cenny dla badacza Pasm - i niestety dla nikogo innego. Boję się, iż pisząc w ten sposób, znużę Waszą Wysokoœć, musisz więc wybaczyć mi Pani wszystkie dalsze uogólnienia. Największe wątpliwoœci, Pani, wzbudza we mnie historia, którą Twój kronikarz i gawędziarz opatrzył tytułem „Czarne miecze”. Zbierzmy, Księżno, najpierw same fakty. Otóż Łowczyni, albo lepiej jej godnoœć A.J.Karenira, póŸniej zaœ A.B.D.Karenira, ponieważ przyjęła monogramy rodu męża, została żoną człowieka z rycerskiego mieszkania, wiemy to na pewno. Spotkała go w Ciężkich Górach, gdzie ten niezwykły i chyba szczerze kochający ją mężczyzna (dziœ niestary przecież i, o ile mi wiadomo, cieszący się świetnym zdrowiem) trafił - z jakichœ powodów. bo to już jest wszystko, Pani, co wiemy na pewno, a powiem nawet więcej: cała reszta takiej historii to, w moich oczach, grombelardzko-dartańska legenda, gdzie zmyœlenia i przemilczenia obstawione są jedne na drugich. Najpierw powiem - Wasza Wysokoœć wie to zresztą lepiej ode mnie - iż historia porwania pięknej siostry Baylaya, jej godnoœci A.B.D.Leyny, została wyssana z palca. okazuje się zupełnie niemożliwe, by kobieta z takiego rodu zniknęła nagle ot, tak sobie, wywieziona dokądœ, poprzez kogoœ. To jeden z najznaczniejszych Domów Rollayny... i przebacz, lecz znów przyłapuję się na myœli, iż Ty Księżno wiesz o tym sto razy lepiej ode mnie. kwestia była w Rollaynie kiedyœ bardzo głoœna; aż tak głoœna, iż usłyszał o niej nawet zakopany w swoich księgach lah’agar, gdy opuœcił na krótko swą samotnię... Powiadano wtedy rzeczy bardzo różne, a ze wszystkich pogłosek najbardziej podobna do prawdy - ponieważ trochę znam Dartan - jawi mi się ta, iż jej godnoœć Leyna uknuła pewną intrygę wespół ze własnym kochankiem, jak słyszałem istotnie wysokim oficerem gwardii, i zdaje się iż w samej rzeczy dokądœ z nim uciekła, zaœ najbardziej chodziło o pogrążenie ludzi trzecich. Daruj mi, Wasza Wysokoœć, lecz knowania tego rodzaju nigdy mnie nie zaprzątały, więc umiem powiedzieć tylko tyle, ponieważ niczego więcej nie pamiętam. Ale wydaje mi się dodatkowo (nie przysięgnę), iż zaginięcie Leyny po dziœ dzień nie było wyjaœnione. obecnie dalej: w œwietle tego, co już powiedziałem, zachowanie cesarskich gwardzistów nie dziwi, szkoda więc czasu na kręcenie głową, iż to była chyba jakaœ banda zbójców. Wiesz, Pani, a także ja wiem, iż za dziesiątą częœć tych uczynków wszyscy ci żołnierze zostaliby wydaleni z legii, a niektórzy trafili bezpośrednio na stryczek. obecnie może pora nareszcie, bym powiedział o tym, czego możesz Księżno nie wiedzieć: więc o Dorlanie-Przyjętym i jego rozmowie z Brulem. Obaj mędrcy Szerni niewątpliwie wiedli pewien spór, lecz zarówno ich spotkanie, a także samą materię sporu, twój kronikarz pokazał w dobrej wierze i niewątpliwie dokładając starań... wszakże nie wiem, na czym się opierał? Obaj wielcy Przyjęci nie żyją, zaœ œwiadkiem ich ostatniej rozmowy był maksymalnie stary zamek