Przygniatająca piersi Shannona masa natychmiast ustąpiła.

Przygniatająca gruczołów mlekowych Shannona masa natychmiast ustąpiła. Pokój wypełnił wysoki, głośny skowyt. Gdy Shannon usiadł, w jego stronę wystrzeliła strona złotego tekstu. Na okres przed tym, jak rozbiła się na jego nosie, rozpoznał w niej jedną z kartek dziennika badawczego Nory. Morderca musiał go uderzyć księgą. Nieoczekiwanie Shannon znalazł się na plecach czy też z treningiem próbował się podnieść. W głowie miał watę, dzwoniło mu w uszach. Każdy centymetr kwadratowy podłogi czy też ścian prywatnej biblioteki pokrywały rozpadające się fragmenty zdań. Ich strzępy trzepotały, wirowały czy też wzbijały się w powietrze. poprzez taki chaos zobaczył oddalający się dziennik Nory, znikający w plamie czerni, która musiała być wyjściem na korytarz. Nieludzki wrzask zaczął cichnąć. Z wolna dotarło do niego, co ujrzał – morderca zabrał dziennik Nory czy też uciekł. Otaczające Shannona rozpadające się fragmenty zaczęły wybuchać. Każdy niewielki wybuch rozrzucał zdania po pomieszczenia. Ostry język wcinał się w jego umysł czy też ciało gorącymi igłami bólu. Shannon desperacko pomacał podłogę wokół siebie w poszukiwaniu wskazówek dotyczących powodu ucieczki mordercy. Jego palce trafiły na coś długiego czy też częściowo osłoniętego materiałem. Podniósł dziwny obiekt czy też wybiegł z biblioteki. Rozpadające się za jego plecami zdania zaczęły rozdzierać inne księgi czarów. Wkrótce ich zawartość dołączy do wzbierającej burzy tekstowej. Shannon zatrzasnął za sobą podtekstowe drzwi. W korytarzu zrobiło cię ciemno. poprzez podtekst do Shannona docierał trzask czy też syk rozkładającej się literatury. obecnie był już bezpieczny. Pozostawiony w prywatnej bibliotece chaotyczny język rozłoży się w nicość. Po jego twarzy spływało coś ciepłego czy też mokrego. Krew. W rękach wciąż trzymał wyjątkowy, owinięty w materiał obiekt. Może Lazur będzie mogła na niego spojrzeć. Lazur! Jego wnętrzności wykręcił panika. Co morderca wykonał z jego ulubienicą? – Lazur! – zawołał chrapliwie. – Lazur! – Odwrócił się czy też zaczął biec na ślepo, z wyciągniętymi przed siebie rękami. Uderzył ręką w ścianę czy też niemal się przewrócił. Gdzieś z tyłu dobiegło go ciche świstanie. Odwrócił się czy też z olbrzymią ulgą zobaczył zwój numenosowego tekstu cenzurującego leżący w miejscu, które musiało być parapetem okna. Morderca związał magicznie ptaka, ale go nie zabił. Musiał przyswoić, iż skrzywdzenie Lazur uniemożliwiłoby mu współpracę z magiem. Shannon pospiesznie podniósł ocenzurowanego ptaka. Lazur ze strachu dziobnęła go w palec dość mocno, aż popłynęła krew, jednak Shannon nie przejąłby się, nawet gdyby rozcięła mu palec na pół. Przemawiając do niej kojąco, odwinął z głowy ptaka cenzorujący tekst. Gdy tylko jej umysł został uwolniony, Lazur posłała mu zalew przerażonego tekstu: w korytarzu pojawiła się odziana na biało postać, rzucając jarzącym się numenosowym czarem przyniesionym z zewnątrz wieży. Czar owinął się wokół jej umysłu. Wyglądało na to, iż morderca napisał cenzorujący tekst z wyprzedzeniem, na dworze wieży. Shannon przypomniał sobie wyznanie stwora, iż nie może tworzyć czarów wewnątrz murów Starhaven. – Niech to Los porwie, ale co to może być za stwór? – syknął, zgarniając Lazur, jakby była pajdą chleba. W lewej ręce wciąż trzymał dziwny, owinięty tkaniną obiekt, podniesiony w prywatnej