- Zostaw mnie, kończę rozmowę - powiedział Herilak. Odwrócił się, wszedł do namiotu

- Zostaw mnie, kończę rozmowę - powiedział Herilak. OdwrĂłcił się, wszedł do namiotu czy też zawiązał za sobą jego poły. W Armun gniew przezwyciężył obawa. - Ale ja nie skończyłam! - krzyknęła tak głośno, Ĺźe odwrĂłcili się inni ludzie. - WyjdĹş, Herilaku, czy też opowiedz mi o wszystkim. Chcę się do końca dowiedzieć. Milczenie łowcy doprowadziło ją do wściekłości czy też szarpnęła za skĂłry namiotu. Harilak jednak zawiązał je mocno od wewnątrz. Chciała wykrzyczeć, co myśli o jego postępowaniu, lecz zrezygnowała. Rozbawiłaby tylko gapiĂłw. O tym, co się stało, moĹźe dowiedzieć się w inny sposĂłb. Okręciła się w miejscu, a najbliĹźej stojący łowcy odsunęli się, by uniknąć jej gniewu. Potem ruszyła między namiotami do sammadu Sorliego, zastała go siedzącego przy ognisku z kilkoma łowcami, palili wspĂłlnie kamienną fajkę. Armun poczekała, aĹź wszyscy się zaciągnęli czy też fajka została odłoĹźona, tylko wtedy podeszła bliĹźej. Nadal kipiał w niej gniew, lecz zdołała się juĹź opanować. - Słyszałam, jak długa czy też ciężka była wasza droga, Sorli. Ty czy też twoi łowcy musicie być zmęczeni, spragnieni odpoczynku. Sorli machnął ręką. - Łowca niezdolny do pokonania szlaku nie jest łowcą. - Rada słyszę, Ĺźe wielki łowca Sorli nie jest zbyt zmęczony, by pomĂłwić z Armun. Sorli spojrzał na nią zmruĹźonymi oczami, zdając sobie sprawę, Ĺźe go podeszła. - Nie jestem zmęczony. - To dobrze, ponieważ mĂłj namiot stoi daleko stąd, na śniegu, a jest w nim coś, co muszę ci pokazać. Sorli rozejrzał się, jakby szukając pomocy, lecz nie znalazł jej. Fajka została zapalona ponownie, Ĺźaden z łowcĂłw nie patrzył na niego. - Zgoda, pĂłjdę do twego namiotu, ale jest juĹź późno czy też mam jeszcze coś do zrobienia. 22 - Jesteś dość uprzejmy dla samotnej kobiety. Nie rozmawiali, pĂłki nie weszli do namiotu. Zaciągnęła za sobą poły, odwrĂłciła się czy też wskazała na śpiące niemowlę. - To chciałam ci pokazać. - potomek... ? - Syna Kerricka. Dlaczego nie wrĂłcił ze wszystkimi do swego syna, swego namiotu, nie wrĂłcił do mnie? Herilak nie chciał o tym mĂłwić, odwrĂłcił się. Ty mi powiesz. Sorli rozejrzał się, lecz nie miał szansy uniknięcia rozmowy. Westchnął. - Daj mi się napić wody, kobieto, to ci powiem. Między Kerrickiem a Herilakiem jest obecnie niechęć. - masz, napij się. Wiem o tym - musisz mi powiedzieć dlaczego. Sorli otarł usta rękawem. - Powody są dla mnie nieznane. Powiem ci, co się stało. Spaliliśmy miejsce murgu, a owe murgu, ktĂłrych nie pochłonął ogień teĹź zmarły, nie wiem dlaczego. To murgu, a więc nie da się ich zrozumieć. NiektĂłre uciekły w pływającej-rzeczy. Kerrick rozmawiał z jednym maragiem czy też nie pozwolił Herilakowi go zabić. Dał mu uciec. Potem znaleĹşliśmy inne Ĺźywe murgu czy też ich takĹźe Kerrick nie pozwolił zabić. Herilak dość się rozzłościł, nie chciał tam zostać, pragnął odejść natychmiast. Wiedzieliśmy, Ĺźe droga powrotna jest długa, dlatego zdecydowaliśmy się wyruszyć. - Ale Kerrick został. Dlaczego? Co powiedział? - Rozmawiał z Herilakiem, nie przysłuchiwałem się, nie mogę sobie przypomnieć. Sorli poruszył się niespokojnie na futrach, pociągnął następny łyk wody. Oczy Armun skrzyły się w świetle ogniska, ledwo nad sobą panowała. - Musisz dobrze się starać, dzielny Sorli, odwaĹźny Sorli. Jesteś dostatecznie silny, by mi powiedzieć, co się stało tamtego dnia.